- Kategoria: Publikacjie
- Redakcja
- Odsłony: 71
Nigdy nie przestali być Polakami
W 1920 roku II Rzeczpospolita zatrzymała hordy bolszewików u wrót Europy. Rok później w Rydze, 18 marca, podpisano traktat pokojowy między Polską a Rosją i Ukrainą. Traktat zawarty w Rydze kończył wojnę polsko-bolszewicką i wyznaczał granice państwa polskiego na wschodzie. Niestety w wyniku tego na Wschodzie pozostało od 1,2 do 2 milionów Polaków, których, objęło sowieckie obywatelstwo.
W 1936 roku Stalin, jednym swoim podpisem skazał Polaków na wysiedlenia, prześladowania, katorgę, głód i bardzo często śmierć. Wówczas kilkadziesiąt tysięcy Polaków z terenów Ukraińskiej SRR zostało deportowanych do Kazachstanu. W 1945 r. „Przesiedleńców z 1936 roku nie obejmowała repatriacja wojenna gdyż w chwili wybuchu II wojny światowej nie byli obywatelami Rzeczypospolitej”. Według danych spisu powszechnego z 1989 roku tylko 12 proc. Polaków przyznawało, że posługuje się językiem przodków, a wszystko dlatego, że w ZSRR w szkołach rosyjskojęzycznych, polski był na cenzurowanym, sowietyzacja w największym stopniu objęła właśnie Polaków. Pierwsi polscy repatrianci do ojczyzny wracali na własną rękę.
W latach 2001-2017 do Polski wróciło 6054 repatriantów. Według rządowych szacunków do Polski wciąż chce przyjechać ok. 10 tysięcy osób polskiego pochodzenia, chociaż różne źródła podają liczby trochę wyższe. Książka „Witajcie w Polsce. Powroty Rodaków z Kazachstanu” Jerzego Danilewicza ukazała się nakładem wydawnictwa Muza porusza ten bardzo bolesny problem. Bardzo interesującą informację o książce prezentuje wydawca na : https://muza.com.pl/literatura-faktu/3044-witajcie-w-polsce-powroty-rodakow-z-kazachstanu-9788328707832.html: Najstarsze pokolenie repatriantów pamięta 1936 rok, gdy na mocy decyzji Rady Komisarzy Ludowych Sowieci deportowali ich z rodzimych terenów obecnej Ukrainy do Kazachstanu. Trafili tam, gdzie komisarz postawił palec na mapie. Polacy, podobnie jak Niemcy, Ukraińcy i inni znajdowali się pod tzw. komendanturą. Bez jej zgody nie mogli nawet odwiedzić krewnych w sąsiedniej wiosce. Przeżyli tam ponad pół wieku jako członkowie narodu radzieckiego. W dużym stopniu się zasymilowali. Wiara pozostała zawsze ich wyróżnikiem. Polaków w Kazachstanie odkryła na nowo III RP w latach 90. XX wieku. Pierwsi repatrianci wracali do Polski na własną rękę, załatwiając sobie prywatne zaproszenia. Polski Sejm uchwalił ustawę repatriacyjną dopiero w 2000 roku. Na podstawie ustawy do Polski wróciło około 8000 osób, według różnych źródeł w kolejce czeka 15 – 20 tys. osób. 7 kwietnia 2017 roku Sejm przyjął nową ustawę o repatriacji, ułatwiającą powrót Polaków do kraju. W życie weszła od 1 maja 2017 roku. Według jej założeń do Polski będzie mogło wrócić ok. 10 tys. osób zamieszkujących azjatycką część dawnego ZSRR. Autor śledzi losy kilkunastu repatrianckich rodzin. Każda z nich to inna historia. Jedną z bohaterek jest Zofia Teliga-Mertens (90 lat), która po powrocie do Polski, na własną rękę sprowadziła z Kazachstanu 40 rodzin polskiego pochodzenia, w sumie ponad 200 osób.
Jan i Luba Szkorupińscy (siedemdziesięciolatkowie), potomkowie Polaków zesłanych w 1936 roku z Żytomierszczyzny do Kazachstanu. W Kazachstanie przez dwa lata zbierali dokumenty potwierdzające ich polskie pochodzenie. Dziś Szkorupiński mówi o sobie, że jest najszczęśliwszym człowiekiem w Polsce.
Mieczysław Popławski przyjechał do Polski wraz z rodziną w 1997 roku. Po powrocie pracował w straży pożarnej. Obecnie jest na rencie i stara się o emeryturę. Mieszka we własnym domku w gminie Goleniów.
Maria i Aleksander Wanowie mieszkają w Rudzie Śląskiej od kilku miesięcy. Otrzymali odnowione i wyposażone mieszkanie i polską emeryturę.
Alfons i Mieczysław Kułakowscy, bracia, wrócili do Polski, gdy byli już po siedemdziesiątce. Alfons, mimo podeszłego wieku, jest aktywnym artystą malarzem. Są bohaterami filmu „Bracia”. Książka jest próbą odpowiedzi na pytanie, jak powracający Polacy radzą sobie w Polsce? W jakim stopniu zmienia się nasz stosunek do repatriantów? Czy w relacjach bohaterów jest więcej radości, czy rozpaczy? Tekst uzupełniają zdjęcia z prywatnych zbiorów.
Trudno powiedzieć czy to jest pocieszające czy nie, ale jak podaje „Gazeta Krakowska” cytujemy: Gmina Tarnów sprowadziła już cztery rodziny repatriantów. Niedawno z Kazachstanu przyjęto też w gminie Żabno. To rodzina Kruczyninów, która kilka lat starała się o przyjazd Polski. Początkowo chęć ich przyjęcia wyraziła Dąbrowa Tarnowska. Samorząd wycofał się jednak ostatecznie z tej obietnicy. Na szczęście sprawą zainteresował się lokalny przedsiębiorca, który przygotował dla Kruczyninów mieszkanie w Odporyszowie. ( https://gazetakrakowska.pl/koszyce-male-rodakom-z-kazachstanu-zaczyna-spelniac-sie-sen-o-nowym-zyciu-zdjecia/ar/13550392 ) Mamy jednak nadzieję, że Polacy wrócą do ojczyzny.